Nie jest to rolnictwo ani ekologiczne, ani konwencjonalne, jest to inny rodzaj rolnictwa

Są oni wrażliwi na rolnictwo ekologiczne, nawet jeśli nie zamierzają podjąć natychmiastowych działań.  Flamandzcy rolnicy, świadomi znaczenia ochrony ziemi, wybrali inną formę rolnictwa, zwaną "agroekologią", w której orka nie jest pożądana.

Na tej farmie w Renescure pola nie były orane przez dziesięć lat.  Menedżer Jean Tasiaux z trudem wyobraziłby sobie dziś coś innego. W 2006 roku przeszedł na tzw. „agroekologię". Nie jest to metoda ani ekologiczna, ani konwencjonalna, jest to trzecia droga, którą może podążać rolnik. Sposób, który jest nadal rzadko spotykany we Flandrii.

O czym mówimy? Jest to sposób myślenia o ziemi, którą codziennie uprawiamy. Odrzuca się orkę, ponieważ "używanie maszyn jest nienaturalne", mówi Jean Tasiaux. Musimy zadbać o to, by "gleba zawsze była okryta" płodozmianowymi przeznaczonymi na sprzedaż i międzyplonami, mieszaninami wielu gatunków roślin strączkowych i traw oraz np. słonecznika, których jedynym celem jest zwiększenie żyzności gleby.  "Maszyny są zastępowane pracą korzeni oraz fauną i mikrofauną", wyjaśnia rolnik.

"Jestem przekonany, że obecny system intensywny nie jest jedynym, który może zapewnić utrzymanie rolnictwa".

lavoixdunord_02.JPG "Idea ochrony gleby (agroekologia) polega na tym, aby wytwarzać więcej przy mniejszym zużyciu energii i mniejszych nakładach" - podsumowuje. Jeśli Jean Tasiaux przybył tu z przekonaniem - "Jestem przekonany, że obecny system intensywny nie jest jedynym, który może zapewnić utrzymanie rolnictwa" - teraz odkrywa ekonomiczne aspekty tego sposobu gospodarowania.

Nie zarabia więcej.  Z drugiej strony udaje mu się osiągnąć interesujące oszczędności dzięki mniejszemu zużyciu maszyn (np. zmniejszył zużycie paliwa o 40%).  Wierzy również w poprawę swoich plonów, nawet jeśli przyznaje, że najpierw musi wykazać się cierpliwością.  "Zysk nie pojawia się w pierwszym roku ...".
 

Dżdżownice wszechobecne

Jego największą nagrodą jest jakość ziemi, którą uprawia. Najlepszym dowodem jest to, że jego pola są pełne dżdżownic. " Tu jest ponad trzy tony dżdżownic na hektar", cieszy się Jean Tasiaux, który w ciągu dziesięciu lat zaobserwował wzrost innej wartości, a mianowicie prawie dwukrotny wzrost materii organicznej.

Paradoks lub nie: ta metoda uprawy opiera się na zaspokajaniu potrzeb gleby i jej naturalnym funkcjonowaniu, ale nie zakazuje stosowania produktów ochrony roślin.  Są one również niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gleby. "Czasami są chwasty, które osiedlają się i nie możemy ich zostawić, narażając na niebezpieczeństwo wszystkie zbiory", mówi Jean Tasiaux.  On sam zużywa dwa litry glifosatu rocznie na hektar, którego ilość udało mu się zmniejszyć w ciągu dziesięciu lat.  W takim 400-hektarowym gospodarstwie trudno jest zrobić to inaczej.  Nawet jeśli rolnik jest wyczulony na to, co zostało powiedziane na ten temat, musi mimo to zmierzyć się z realiami pracy.

 

VERMEULEN, Amélie, ed. Ni bio ni conventionnelle, ils défendent une autre agriculture. La voix du nord [online]. 2017, 14/11/2017, , 1 [cit. 2018-02-26]. Dostupné z: http://www.lavoixdunord.fr/263412/article/2017-11-14/ni-bio-ni-conventionnelle-ils-defendent-une-autre-agriculture